Postanowiłam rozparcelować prace jakoś tak może kolorystycznie i tym razem będą to rzeczy dość jasne.
Trzy szale, w tym jeden kołnierz niewielki. Kołnierzyk został uwity na potrzebę wyzwania Szufladowego, choć piszę o tym, jak już rozlosowałam wygraną...takie czasy, brak czasu i chęci do siedzenia przed komputerem...
Oto i świt z domieszką chmur.
nylonowe włókna...ach, ale się świco...
Następny w kolejce to szal dziurawy o roboczym tytule "Cappuccino z malinami" ze względów kolorystycznych...choć w fakturze wyszły raczej morwy...
tu dodałam już co było pod ręką, koronki, skrawki filcu z shibori, jedwab, włókna tencel i jedwabne, nici jedwabne; a filc tworzą merynos z Australii, kaszmir i dziecię wielbłąda z jedwabiem- co samo filcować się nie chce w ogóle...i może jeszcze coś o czym już nie pamiętam.
No i na koniec eksperyment: tu dałam wszystko, co tylko sie pomieściło:
nylon, loki wełniane, bambus, kapok, tencel, różne wełny jakieś, jedwab i może coś jeszcze, o czym już nie pamiętam
Te dwa ostatnie szale powiezione zostały do Croydon w podzięce za gościnę i kubek Starbucksa:)...Pozdrawiam
Tymczasem kończę, bo dłużyzna taka się tu robi...