Ja jestem nieugiętą fanatyczką książek Pratchetta, zwłaszcza tych części, w których są czarownice i Straż Miejska :) Stąd taki post. Tylko jak w większości dotyczyć będzie filcu...
Jakiś czas temu powstał pomysł na szal czarny, z różnymi koronkowymi dodatkami. Znalezienie takowych zajęło mi kilka miesięcy. W sumie kosztem czterech różnych bluzek, koszulek wyszperanych po lumpach (czarownice odziewają się głównie w ciuchy po kimś otrzymane:) ), apaszki, cekiniastej spódnicy, wełny z merynosa (nie tylko 'świeżej' ale i jakiejś starej falbany z nieudanej chusty), bambusa i nici jedwabnych powstał szaliczek północny. Nie wszystko jest tu jedwabne (tylko falbanki obszywane na turkusowo), raczej przeważają wariacje na temat poliestru.
Jest cieniutki, z dwóch lekkich warstw, jak ostatnio zresztą wszystkie moje szale, problem tylko taki, że mocno się te warstwy kurczą, ok.50%...
W zasadzie zdjęcia są próbą sił z nowym aparatem...Jedyny mankament to długość- po opleceniu dookoła ciężko go zawiązać, czeka na broszę do spięcia...