Felting, Felt, jewelery,Filc artystyczny, decoupage, biżuteria, scrapbooking i inne...

***

Nie trzeba mnie wyganiać, nie trzeba mnie odpychać!


Obejmę jabłoń za szyję, zacznę z jabłonią usychać,


zapłaczę nad agrestem, przejdę się malinami,


będą skurczone liście, jagody z czarnymi plamami.


Nie trzeba mnie wyganiać! Szparagi wyginą suche,


do grząd cienistych truskawek namówię ciotkę ropuchę.


Kazimiera Iłłakowiczówna "Licho"


środa, 7 lipca 2010

Wierna Oku!


Od liceum, a może i jeszcze wcześniej fascynował mnie motyw oczu. Były wszędzie, na zeszytach, marginesach, karteluszkach. Często nie same oczy tylko reszta twarzy, takie zarysy. Przygotowując się do studiów usłyszałam kiedyś informację, że takie malowanie oczu, to podobno nic dobrego...:) A potem na studiach przeczytałam, jak każdy chyba student, "Schizofrenię" Kępińskiego, gdzie opisany był przypadek jednego chorego malarza, który malował w swoich obrazach niezliczone ilości oczu, całe wzory z tych oczu powstawały... Książkę ktoś pożyczył i nie oddał, więc nie wiem, kim był ten artysta, rzecz jest pewna, umarł, nie leczony, psychicznie zdegenerowany...
Niemniej jednak, ja na razie chora nie jestem :)Świadomość jasna, orientacja pełna, afektywnie dostosowana...Ale motyw oczu nadal jest moim ulubionym, ma też inne znaczenia, nie tylko chorobowe.
Ale dość o tym.

Lubię kolor ecru a także motywy roślinne, stąd zrodził się pomysł na tę torbę. Z tego co juz wiem, niektórym nie pasuje to połączenie, ale mi się podoba, na razie zmieniać go nie chcę, chyba, że mi się znudzi, bo jak co poniektórzy twierdzą- rzecz gustu ;)





Lubię, kiedy praca wzbudza niepokój, jakieś drgnienie. Podobają mi się takie zdjęcia, choć sama takich chyba jeszcze nie umiem robić. Łatwiej malować. Więc namalowałam filcem tym razem. Nie korzystałam z prefilcu, tylko na żywca układałam czesankę w oko, przycinałam ją nożyczkami, położyłam trochę jedwabiu na gałkę i na tęczówkę. Na koniec doigłowałam kawałeczek refleksu w oku, bo pod wpływam przenikania się włosów przestał być taki biały.


wtorek, 6 lipca 2010

Rubinowa...hmmm...Entropia!



Sprułam ostatnio wisiorek z rubinami. Powodem były nierówności, bo użyłam wtedy twardego drutu. Niezadowolona rzuciłam go do kasetki i poleżał tak parę lat (przynajmniej trzy!).
Ale jako, że nadal uwielbiam oglądać prace Gonzo (nie mam pojęcia kto to, tylko kiedyś zdjęcia mi ściągnął mój były) i zawsze podziwiałam go/ją za te wykorzystanie na maxa przestrzeni w wisiorach, wielowątkowość i giętkość, zapragnęłam stworzyć coś w tym guście, choćby minimalnie...



Niemrawo szła mi ta praca, bo źle się czułam. Powód objawił się wczoraj- angina.
Jednak zaatakowana przez paciorkowce zdołałam jakoś dokończyć.
Oksyda moja strasznie długo ciemnieje, właściwie to dopiero po nocy widzę, że już nie jest szare, czy miejscami wręcz brązowe!, tylko przypominające czerń. No i druciki mi się troszku powyginały przy jej zdzieraniu. Nie jest polerowana, ma raczej lekkie satynowanie, w sumie może i lepiej.

Miało być w stylu gigerowskiej psychomechaniki, właściwie tonie wiem, czy na pewno tego oczekiwałam, co teraz widzę :).
Niemniej jednak jestem zadowolona, może jak wyzdrowieje, to mi się to zmieni.
Na pewno nie jest tu wszystko tak 'upchane', mam też wrażenie, że nieregularność, czy jakby kto nazwał brak symetrii, zaburzenie kompozycji itp ma znaczenie, stąd tytuł-entropia




A to tył pracy, dla konsekwencji wielowątkowości.

piątek, 2 lipca 2010

Kolczyki



Na zamówienie zrobiłam moje plecionki. W planach jeszcze mam wisior z rubinem, bo odnalazłam go, spojrzałam krytycznym okiem i sprułam :>
Na razie filcowe twory czekają na dokończenie, nie z lenistwa, tylko elementy, głównie drewniane, są do wykończenia. Weekend całe szczęście i noce będą zatem pracowite
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Dexter...