Od liceum, a może i jeszcze wcześniej fascynował mnie motyw oczu. Były wszędzie, na zeszytach, marginesach, karteluszkach. Często nie same oczy tylko reszta twarzy, takie zarysy. Przygotowując się do studiów usłyszałam kiedyś informację, że takie malowanie oczu, to podobno nic dobrego...:) A potem na studiach przeczytałam, jak każdy chyba student, "Schizofrenię" Kępińskiego, gdzie opisany był przypadek jednego chorego malarza, który malował w swoich obrazach niezliczone ilości oczu, całe wzory z tych oczu powstawały... Książkę ktoś pożyczył i nie oddał, więc nie wiem, kim był ten artysta, rzecz jest pewna, umarł, nie leczony, psychicznie zdegenerowany...
Niemniej jednak, ja na razie chora nie jestem :)Świadomość jasna, orientacja pełna, afektywnie dostosowana...Ale motyw oczu nadal jest moim ulubionym, ma też inne znaczenia, nie tylko chorobowe.
Ale dość o tym.
Lubię kolor ecru a także motywy roślinne, stąd zrodził się pomysł na tę torbę. Z tego co juz wiem, niektórym nie pasuje to połączenie, ale mi się podoba, na razie zmieniać go nie chcę, chyba, że mi się znudzi, bo jak co poniektórzy twierdzą- rzecz gustu ;)
Lubię, kiedy praca wzbudza niepokój, jakieś drgnienie. Podobają mi się takie zdjęcia, choć sama takich chyba jeszcze nie umiem robić. Łatwiej malować. Więc namalowałam filcem tym razem. Nie korzystałam z prefilcu, tylko na żywca układałam czesankę w oko, przycinałam ją nożyczkami, położyłam trochę jedwabiu na gałkę i na tęczówkę. Na koniec doigłowałam kawałeczek refleksu w oku, bo pod wpływam przenikania się włosów przestał być taki biały.
Niemniej jednak, ja na razie chora nie jestem :)Świadomość jasna, orientacja pełna, afektywnie dostosowana...Ale motyw oczu nadal jest moim ulubionym, ma też inne znaczenia, nie tylko chorobowe.
Ale dość o tym.
Lubię kolor ecru a także motywy roślinne, stąd zrodził się pomysł na tę torbę. Z tego co juz wiem, niektórym nie pasuje to połączenie, ale mi się podoba, na razie zmieniać go nie chcę, chyba, że mi się znudzi, bo jak co poniektórzy twierdzą- rzecz gustu ;)
Lubię, kiedy praca wzbudza niepokój, jakieś drgnienie. Podobają mi się takie zdjęcia, choć sama takich chyba jeszcze nie umiem robić. Łatwiej malować. Więc namalowałam filcem tym razem. Nie korzystałam z prefilcu, tylko na żywca układałam czesankę w oko, przycinałam ją nożyczkami, położyłam trochę jedwabiu na gałkę i na tęczówkę. Na koniec doigłowałam kawałeczek refleksu w oku, bo pod wpływam przenikania się włosów przestał być taki biały.