Nieco porysowany, poobtłukiwany, stary i pachnący jakby...zakrystią?
Kupiony na allegro, nie znam wiec jego historii...ma służyć do trzymania materiałów...ale jest pewien szkopuł...by zmieściły się do szuflady bez problemu papierzyska 30x30 brakuje im jakieś...7mm, więc jeszcze idę z szufladą do stolarza, by przestawił trochę dalej tylną ściankę...bo możliwość taka istnieje...a dziś śmigam po papier ścierny i farbę...bo przecież ma być biały! :)
Ma mnóstwo szufladek...10...! Tu otwarty sekretarzyk.
Tak wygląda na razie w przedpokoju, ale docelowo ląduje w sypialni...
to zdjęcie robił sprzedający, chyba będę tam jeszcze czasem zaglądać...:)
Poza tym jeszcze popełnione i dokończone prace scrapkowe...kolejny wpis do art-journala i kartka urodzinowa dla Chrzestnej.
Pociągnięte tym pękającym cudem Rangera :)
i jeszcze walczę z moim jedwabnym szalem...nie wiedziałam,że istnieją takie rodzaje jedwabiu, które w ogóle nie dadzą się wfilcować...dwa razy odrywałam, pofarbowałam inny rodzaj tkaniny i dziś jeszcze jedno podejście...hm...znów słońce wylazło, o rany...
Miłego Weekendu!