To nie jest tak, że Licho nie filcuje i że porzuciłam wełnę dla papierów. Fakt, filcuję dużo mniej , bo brak mi warunków w domu, by na kilka godzin zagarnąć pół ara podłogi :)
marzy mi się sukienka, jedną sobie jakiś czas temu zrobiłam, choć jeszcze nie pokazałam tutaj...i była to droga przez mękę...przy układaniu. Dlatego tym razem postanowiłam uwić coś niewielkiego...
Meduza ma ok 80 cm długości, zrobiona jako cobweb z wełny Shetland, włóczki, włókien tencel i angeliny. Jest cieniutka, przenikliwa i mięciutka.
Żeby jej nie deformował sznureczek, wsparłam się kółeczkiem ze sztywnej folii(?) od wewnątrz.
Powstała jako inspiracja do wyzwania w Szufladzie pt. "Zwierzęta", na które wszystkich chętnych zapraszam!
kolejny raz zachwycajaco :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie boska, tak delikatnie zwiewna :)
OdpowiedzUsuńNiasamowita... i naprawdę zatkało mnie że takie cudo powstało z filcu:)
OdpowiedzUsuńszczęka opada... cudo...
OdpowiedzUsuńja nie wierzę, że 1. to jest z filcu, 2. że nie chciałaś mi czegoś takiego podarować na urodziny :P już widzę, co robi kociarnia na tych wszystkich mackach :D Licho... jesteś absolutnie genialna!!!
OdpowiedzUsuńZadziwiająca, piękna praca
OdpowiedzUsuń