Felting, Felt, jewelery,Filc artystyczny, decoupage, biżuteria, scrapbooking i inne...

***

Nie trzeba mnie wyganiać, nie trzeba mnie odpychać!


Obejmę jabłoń za szyję, zacznę z jabłonią usychać,


zapłaczę nad agrestem, przejdę się malinami,


będą skurczone liście, jagody z czarnymi plamami.


Nie trzeba mnie wyganiać! Szparagi wyginą suche,


do grząd cienistych truskawek namówię ciotkę ropuchę.


Kazimiera Iłłakowiczówna "Licho"


środa, 29 września 2010

Dziwaczna broszka...oko






I znów mi się zackniło za oczkami. Dziwactwo takie. Więc uwiłam broszeczkę rozmiar xxl, bo długa na 28cm.
I poszła kandydować do wyzwania mrocznego i dekadenckiego u Panoramy

piątek, 24 września 2010

Czapeczka i cuchnący Stargard

Niedawno uwiłam pierwszą czapeczkę z farbowanego, pastelowego rainbow. Ma lekko nachodzić na oczy, z tyłu się marszczyć (na zdjęciu na globusie, hehe). Ale zastanawiam się cały czas nad jakimś kwiatem, czy jakąś inną duperelką do przyczepiania nań. Także od pewnego czasu w stanie surowym sobie spoczywa wraz z wszystkimi innymi filcowymi tworami w kartonie.



A tak poza tym ,to moje miasto znów cuchnie gówienkiem. Od rana. To wina oczyszczalni, która kitra naszą przemianę materii, a potem całymi dniami wywozi. Masakra. Zapewniano, ze zrobią z tym porządek i wywozić będą codziennie. Ale na obietnicach się skończyło. Dlatego chcę wszem i wobec rozsławić. STARGARD SZCZECIŃSKI CUCHNIE! Jak ktoś ma ochotę na gówniane klimaty to zapraszam. A reszta niech się strzeże!

środa, 22 września 2010

Jesienna torebka

Z ufarbwanej wełny z postu poniżej powstała jakiś czas temu torebeczka mieszcząca format A4 spokojnie. Na to rzucony został motyl z prefilcu, który mi się troszkę skurczył i stał się wypukły.

Poza tym odbyłam pouczającą rozmowę z jedną Crattrioszką na temat farbowania. Jak to dobrze, że są tacy mądrzy ludzie, bo dzięki temu, może wreszcie przestanę się wściekać na tę moją wełnę... Wszystko polega na tym, że muszę teraz spróbować inaczej farbować... Głównie chodzi o ilość barwnika (za dużo), ilość octu (dużo) czas nurzania (chwilka i ostudzić), a może i o sam barwnik...Jestem jak dziecko we mgle, ale za to lubiące się bawić w chowanego...Od jutra dalsze eksperymenta...

Poza tym znalazłam, dzięki jednej craftlady, ciekawą stronę z tutorialami do filcowania
http://www.feltinglessons.com/
Bardzo pouczające, zwłaszcza o robieniu nuno.

Tymczasem rodzinnie wciągnęła nas gra Drawn i oderwać się od tego trudno...A grafika jak piękna, czarowna...


Tango-ciemna eozyna-wiśnia...?




Hmmm... To miał być amarant. Taki barwnik wlałam do gara. Wyszedł ładny kolor, ale na pewno nie ten, jaki miał być. Jako człowiek pod przymusem nazywania, określania, definiowania, chciałam jakoś nazwać ów kolorek. Defekt taki. No i pomimo grzebania wśród kolorów jakoś mi trudno nazwać. Sprawa pozostaje otwarta.
Do szala dobrałam jeszcze pomarańcz, buraczkowy i róż, i czarny.
Chciałam aby jedna strona była silnie jedwabna, więc wełna jest po lewej stronie. Chciałam, żeby jedwab ślicznie się marszczył- i marszczy się! Chciałam, żeby był zwiewny, więc ta lewa strona ma minimum wełny, a w wielu miejscach jej po prostu nie ma na jedwabiu. Dodałam kilka kwiatków, żeby go nieco ożywić i nieco różu na lewą stronę falbany.
Efekt mi się podoba; można powiedzieć, że w tej pracy zapanowałam nad filcem...hehe



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Dexter...