Niedawno uwiłam pierwszą czapeczkę z farbowanego, pastelowego rainbow. Ma lekko nachodzić na oczy, z tyłu się marszczyć (na zdjęciu na globusie, hehe). Ale zastanawiam się cały czas nad jakimś kwiatem, czy jakąś inną duperelką do przyczepiania nań. Także od pewnego czasu w stanie surowym sobie spoczywa wraz z wszystkimi innymi filcowymi tworami w kartonie.
A tak poza tym ,to moje miasto znów cuchnie gówienkiem. Od rana. To wina oczyszczalni, która kitra naszą przemianę materii, a potem całymi dniami wywozi. Masakra. Zapewniano, ze zrobią z tym porządek i wywozić będą codziennie. Ale na obietnicach się skończyło. Dlatego chcę wszem i wobec rozsławić. STARGARD SZCZECIŃSKI CUCHNIE! Jak ktoś ma ochotę na gówniane klimaty to zapraszam. A reszta niech się strzeże!
***
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo fajny kształt czapeczki i kolory. Ja też zbieram się do zrobienia czapeczki, ale jakoś zebrać się nie mogę. A z tym przyczepieniem kwiatka czy innego duperelka to fajny pomysł :)Pozdrawiam i miłego dnia życzę :)
OdpowiedzUsuńTworzysz piękne rzeczy z filcu, wszystko co tu znalazłam jest nieziemskie:)
OdpowiedzUsuń