Szal zrobiony przed wyjazdem, na urodzino-imieniny dla mojej chrzestnej.
Jedwabie, australijskie merynosy, nici jedwabne i jedwabne włókna. I takie cienki tasiemki bawełniono jedwabne i jakieś włóczki na końcach. Nie wiem tylko dlaczego robiłam zdjęcia komórką...
Jak zwykle w ilościach obfitych falbany.
A ponadto Chciałam podziękować z całego serca Pani Beacie J. za namiar na sklep Handweavers, gdzie pogrzebałam sobie, obmacałam, dorwałam kilka ciekawych włókien...o czym pewnie napiszę wkrótce... Ale okolica, gdzie się mieści, była co najmniej ciekawa :)
W drugim sklepie nie byłam, choć okazał się przysłowiowy rzut beretem...Jeszcze raz dziękuję!
how beautiful, your aunt must be very pleased with the scarve:)
OdpowiedzUsuńPiękny jak zawsze zresztą:)
OdpowiedzUsuńSzal przepiękny,jak wszystkie Twoje rzeczy zresztą:)))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczny szalik, chyba też sobie taki sprawię, bo od dłuższego czasu mam ochotę pofilcować na jedwabiu albo organzie :)
OdpowiedzUsuń