Przesadziłam jednak z ilością dziur...dodatki różne własnoręcznie farbowane lub nie. Użyłam jak zwykle silk lapsów, nici jedwabnych, fioletowego tencela.
Taki leśny miał wyjść. I wyszedł, jak po ataku korników lub gąsienic jakiegoś żarłocznego motyla...
Mięciutki i leciutki. Dość mocno się trzyma, mimo pozorów.
Ale drugi raz już tak szaleć nie będę.
A mi się bardzo podoba :) właśnie taki wygryziony i lekki jak dla nimfy błotnej :)
OdpowiedzUsuńmoże i dużo tych dziur, ale za to jaki efekt. piękny jest ten szal. bardzo odważny projekt, a efekt boski.Kolor i delikatność szala jest imponująca
OdpowiedzUsuńPodziwiam.
Śliczne kolory, jak zwykle. Ja jednak zawsze się zastanawiam nad trwałością tych bardzo dziurawych szali. Jeden sama noszę i jednak po jakimś czasie musiałam go trochę poddać renowacji :).
OdpowiedzUsuńA mnie się z wodorostem kojarzy - wodorostem najwyższej jakości!!! :-)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem! :)
OdpowiedzUsuńpiękne kolory :) mnie się bardziej kojarzy z jakimiś porostami ^^
OdpowiedzUsuńwygląda niesamowicie:)
OdpowiedzUsuńso beautiful:)
OdpowiedzUsuńSoczyste kolory, takie orzeźwiające. Pierwsze skojarzenie - wiosenne, młodziutkie bukowe, albo brzozowe liście.
OdpowiedzUsuńWyszła prawdziwa cieniutka mgiełka , i na pewno będzie bardzo miły w noszeniu.
OdpowiedzUsuńPiękne kolory i ta świetlistość i połysk...
OdpowiedzUsuńCudowne te dziury! Jak koleżanka powyżej zastanawiam się jednak nad trwałością, możesz troszkę o ty napisać?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - floressy
Właściwie to ja każdą rzecz staram się bardzo mocno ufilcować, mam czasem wrażenie że aż za bardzo. Szal się nie rwie w każdym bądź razie...ale nie wiem jak na dłuższą metę, bo nikt go nie wypróbował.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie miłe komenty!
Fantastic ! Respect
OdpowiedzUsuńBajka!
OdpowiedzUsuń