Felting, Felt, jewelery,Filc artystyczny, decoupage, biżuteria, scrapbooking i inne...

***

Nie trzeba mnie wyganiać, nie trzeba mnie odpychać!


Obejmę jabłoń za szyję, zacznę z jabłonią usychać,


zapłaczę nad agrestem, przejdę się malinami,


będą skurczone liście, jagody z czarnymi plamami.


Nie trzeba mnie wyganiać! Szparagi wyginą suche,


do grząd cienistych truskawek namówię ciotkę ropuchę.


Kazimiera Iłłakowiczówna "Licho"


niedziela, 21 kwietnia 2013

Odwrót Lisa

Powoli wracam do domu. Po przygodzie jak wyprawa do Mordoru. Szkoła oficerska i pobyt 10 tygodni w koszarach (nie zawsze dało radę wrócić do domu na weekend) uświadomiło mi na prawdę sporo rzeczy. Przede wszystkim pozwoliło złapać ogromny dystans do własnej pracy- w sensie współpracy z ludźmi oraz do siebie samej.
Poznałam kilka świetnych osób, kilka na prawdę fascynujących i kilka może malowniczych, ale bardzo nieciekawych osobowościowo. I tak jak ceniłam sobie towarzystwo tych pierwszych, tak brak towarzystwa tych drugich będę sobie cenić porównywalnie. Do niektórych długo musiałam się przekonywać, a niektórych nie polubiłam nawet w połowie tak bardzo, jak można by je polubić...hehe, to mi trochę przemowę Bilba przypomina...
W trakcie przygody w Kaliszu powstawały na bieżąco wyzwania na SP, to jedyne miejsce gdzie  naonczas jeszcze coś robiłam twórczo. I część z nich dziś chciałabym pokazać.

Ten wpis powstawał w oparciu o zmianę warunków, rytmu dnia, wymagań. Nagle miałam dużo czasu na myślenie, noce bywały bezsenne. Wokół się dużo działo, ale w oderwaniu od codzienności. Granie w Dixit, wieczory bez dzieci i telewizora, rozmowy z innymi psychologami, różnych orientacji...
Dość prosty :)


Ta ryba powstała z papierowego ręcznika na płótnie naklejonym na tekturze. Bardzo fajna zabawa. Wicol i gel-medium nie do przecenienia :)


 Przedłużająca się zima dała się nam wszystkim we znaki. Siły i entuzjazm bardzo opadały. Wyłażenie wciąż na śnieg i lód, kiedy już zaczyna się kwiecień, może zepsuć niejeden humor.
Wpis w akcie desperacji!


Nadchodzi koniec mojego eskapizmu.
Ale nie mogę obojętnie przejść koło paru relacji, które w tamtym miejscu zawiązałam. A może to nie relacji, a więzi...zwłaszcza jedna dała mi się ogromnie we znaki, bo rozwijała się niepostrzeżenie i właściwie mimochodem. Bardzo mnie zaskoczyła i niestety rozczarowała na koniec. Mimo prób przewartościowania, zmian perspektywy,... i w sumie mojej niechęci do nauczycieli...Tych kilka rozmów z tym człowiekiem pokazało mi, że ludzi wspaniałych nie trzeba szukać, znajdziemy ich w najmniej oczekiwanych momentach...
Rozstanie raczej ostateczne i nie bez pewnego rozczarowania,  ze względu na stereotypowe potraktowanie mnie. Jako kobiety.

Jest jeszcze jedna relacja, którą udało mi się nawiązać, nie przełożona na razie (jeszcze) na żaden wpis i powstała bez względu na to, że z  mężczyzną :)  Zyskałam przyjaciela! Mimo wszystko,w tamtej chwili i nie bez pewnego wysiłku. Umowa opierała się na historii Małego Księcia i Lisa. Ja byłam lisem, Książę natomiast oswajał i wychowywał. Lis słuchał i mówił, co myśli :) bardzo cenne doświadczenie. Głównie w okazywaniu pokory. Bardzo wartościowy człowiek. Jeszcze się nie rozstaliśmy, ale nawet jeśli będę płakać, coś zyskałam.
Dziękuję za wszystko!

4 komentarze:

  1. Wiesz,ze jestem fanką Twoich prac! Jak zawsze z przesłaniem i genialne. Wpis z umieszczeniem bliskości w "katalogu" strat..ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. noo, a ciekawa byłam, co Ty w tych koszarach robisz... ryba mnie po prostu powaliła na to i owo, a historie jakie Ci się przydarzyły i wpisy jakie do nich powstały... ech... fajnie, że wróciłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę z powrotu :) Tylko trochę żal, ale nikogo do niczego zmusić nie można :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Dexter...