W międzyczasie zniszczyłam deku skrzynkę, która też miała być dodatkowym prezentem do wymianki i jeszcze jedna skrzynka czeka do zrobienia dla wytwórcy lampworków...
Doganiam też filcowe zaległości, więc niedługo pokażę, po wysłaniu.
Egzamin na prawko nie zdany- na mieście, a jak tylko wróciłam do domu, to zaraz dostałam gorączki i anginę mam jak drut. Ale dzięki temu zaczęłam ogarniać filcowe tematy...
A oto i rzeczone podkładki, sztuk cztery, wycinine nozyczkami z czubkami, czasochłonne to zajęcie, rzeby choć w przybliżeniu wyglądały tak samo. Dwie wyszły krótsze, dwie dłuższe, więc dodatkowo sobie dołożyłam roboty. i jedna wyszła przebarwiona, bo taczane były w tym samym czasie co czerwony szal z falbanami...i silk laps farbował...
W okolicznościach stołu
I pojedynczo
Mam tylko nadzieję, że się spodobają właścicielce...
Podkładki megapracochłonne, podziwiam za wytrwałość w wycinaniu.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za następne podejście do egzaminu.
Ależ one są piękne!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRzadko mi szczęka opada, ale naprawdę szacunek za te podkładki. Rewelacja wprost.
OdpowiedzUsuńgreat work of art!
OdpowiedzUsuńA mnie się wydaje, że to przebarwienie dodało podkładce charakteru :-) Koronkowa robota! Szybkiego powrotu do formy i powodzenia na następnym egzaminie :-)
OdpowiedzUsuń