***
piątek, 5 listopada 2010
Marudy listopadowe
Dyńka już zgniła. trafiła do śmieci...
Zrobiłam zielony cieniutki szal, ale jedwabne listki się nie wfilcowały dobrze i odstają.
Prosiłam mamę, żeby w plastycznym kupiła mi pastę strukturalną do decou, ale facet wcisnął jej podkład wodny...tyle chociaż, że nie muszę tych wszystkich drewnianych gadżetów papierem ściernym traktować, bo tego nie znoszę.
Walczyłam z cracklem dwuskładnikowym i po wielu próbach okazało się, że jak położę odwrotnie- step 1 na step 2, to dopiero wtedy pęka...
Brak kasy miał mnie zmotywować do tego, żeby w końcu spróbować sprzedać te wszystkie filce...ale jakoś nie mogę się zebrać...
Ktoś mi coś obiecał, a ja nie wierzę, że cokolwiek z tego będzie, bo dosięgła mnie bezradność i poczucie, że nic ode mnie nie zależy, nawet, jeśli spróbuję coś zrobić.
I ktoś powiedział, że marny mam aparat, a ja po prostu nie mam chęci robić zdjęcia, zwłaszcza w tej nieustającej szaruwie i wśród ciemnych pokoi...
I widziałam taką fajną nową paletę cieni Diora,tylko w sumie na cholerę mi czwarta...
No, to pomarudziłam sobie...jutro kończę filcowy kołnierzyk i może moje decou...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I TY BRUTUSIE? dopadło i ciebie? niemozliwe... jakie masz cracle ? jesli stamperia to na kursie w stamperii wlasnie mówili i pokazywali ze trzeba grubo nakladać . i wtedy wychodzi.APARAT JEST JAK NAJBARDZIEJ OK . SZCEGOLNIE TEN TWóRCZY .serdecznosci -bj
OdpowiedzUsuńCracle jest "craft line". A jak go nałożyłam odwrotnie, to wtedy popękał. A że nałożyłam paluchami(uwielbiam malowanie łapami :D) to i popękał solidnie...
OdpowiedzUsuńMoje decu już od wielu tygodni kurzy się i czeka na dokończenie, nawet lakiery mi pozasychały, farby jeszcze jakoś dychają. A kraki, hmmm...stać stoją w pudle, ale czy nadają się do czegoś, tego nie wie nikt...
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że sprzedajesz swoje filce, toż to szkoda, aby leżały w domu i kurz łapały, dawaj je w świat :))
Super zdjęcie a mówią, że listopad jest brzydki.
OdpowiedzUsuń